„Dziewczynka w czerwonym płaszczyku” Romy Ligockiej to powieść-autobiografia
o dzieciństwie spędzonym w getcie, o codziennym, panicznym lęku, zastraszeniu i
o śmierci bliskich osób z rąk wroga. Książka ta została napisana po tym, jak
autorka obejrzała film „Lista Schindlera” i w jednej z bohaterek, malutkiej
dziewczynce, rozpoznała własne losy. To zainspirowało ją do przelania na papier
osobistych wspomnień i podzielenia się nimi z szerszym gronem odbiorców. Cofnęła
się więc myślami do minionych lat i ukazała okrutne czasy Holocaustu oczami
bezbronnego i niewinnego dziecka. Niektóre z opisów wydarzeń są tak drastyczne
i poruszające, że naprawdę trudno jest je sobie wyobrazić, a tym bardziej
zrozumieć sens tego cierpienia, tych zbrodni oprawców.
Ta autobiografia stanowi dotkliwy obraz sytuacji Żydów
podczas II wojny światowej. Ich położenie było tragiczne, gdyż już samo
pochodzenie wydawało na nich wyrok śmierci. Część z nich trafiała do obozów
zagłady, a część ukrywała się w mieście na fałszywych kennkartach. Standardem
były nagłe kontrole w mieszkaniach, nikt nie mógł czuć się bezpieczny. Z byle
powodu można było stracić życie. Niemcy wyspecjalizowali się w okrucieństwach
wobec rasy żydowskiej. W książce przerażają właśnie opisy ich praktyk i
podejście do tych ludzi, jak do zwierząt. Dzieci żydowskie właściwie nie miały
prawa do dzieciństwa, ciągle musiały się ukrywać, uczyć się formułek, które
miały deklamować, gdy zostały złapane. Nic im nie było wolno, nawet wyjść na
podwórko, gdyż to już stanowiło śmiertelne zagrożenie. Nie miały zabawek, ponieważ
nie można ich było kupić. Brakowało też jedzenia. Do tego dochodziły jeszcze
fatalne warunki higieniczno-sanitarne, przez co często mnożyły się wszy i
wszelkie robactwa. Nikt nie miał prawa do szacunku, ludzie zostali odarci z
godności osobistej, wielu z nich stało się numerami. Ci, którym udało się uciec
z obozów, zmieniali się nie do poznania, trudno było im się odnaleźć w nowej
rzeczywistości, na każdy hałas reagowali płaczem i lękiem.
Książka tak bardzo wstrząsa czytelnikiem głównie dlatego, że
cała historia wydarzyła się naprawdę, a do tego opisana jest głosem małego
dziecka, które cierpi, bo jego natura nie wytrzymuje tych wszystkich ograniczeń
i brutalności. Musi tułać się z domu do domu, licząc na ludzką łaskę. Świat nie
ma litości, każdy krok może doprowadzić do zguby. W normalnych warunkach dzieci
są spontaniczne, popełniają błędy, ale owa dziewczynka, w obliczu wojny, nagle
musi być dorosła, inaczej nie przeżyje. Jej matka też właściwie musi mieć
zawsze „oczy dookoła głowy”, aby móc momentalnie zareagować na nieodpowiednie
zachowanie córki. Małe dziecko nie do końca jeszcze rozumie, że robi coś, co
może być niebezpieczne.
Myślę, że książkę tę warto przeczytać, aby mieć prawdziwy
obraz tamtych czasów i móc wyrobić sobie o nim własne zdanie. Mimo poruszanego
trudnego tematu, wspomnienia te całkiem dobrze się czyta, napisane są łatwym
językiem. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz