piątek, 28 grudnia 2012

Zdjęcia z Jungfraujoch

Oto ciąg dalszy wycieczki po Szwajcarii. Tym razem wyjazd kolejką na Jungfraujoch.

 Najpierw jedzie się kolejką na Kleine Scheidegg. 

 Tu już widok na ścianę Eigeru z pierwszej stacji w drodze na Jungfraujoch.

 Eismeer - drugi przystanek.

 Aletschgletscher

 Wspinacze wracający ze szczytu

 Grota lodowa

Szczyt Jungfrau

niedziela, 23 grudnia 2012

Recenzja książki Piotra Szaroty pt. „UŚMIECH Instrukcja obsługi”




Książka Piotra Szaroty pt. „UŚMIECH Instrukcja obsługi” jest ciekawą pozycją w literaturze psychologicznej. Szczególnie dlatego, iż porusza często pomijaną kwestię znaczenia uśmiechu w naszym życiu.
Dowiadujemy się z niej wielu ciekawostek na temat genezy uśmiechu, m.in. na bazie zachowań małp. Autor poucza nas też, w jaki sposób możemy rozszyfrować altruistę. Opisuje słynny w psychologii uśmiech Duchenne’a oraz uświadamia wpływ kultury na interpretację sygnałów niewerbalnych. Pojawia się tu wiele przykładów z życia, dlatego dużo łatwiej jest zrozumieć treść.
Czasem mam wrażenie, jakbym uczestniczyła w ciekawym wykładzie. Byłam zaskoczona, dowiadując się, jak ogromnym narzędziem manipulacyjnym może być uśmiech. I jak wiele występuje znaczeń uśmiechu, które niezwykle trudno jest rozpoznać. Jakże łatwo tu o błędną interpretację i zaburzenia komunikacji. Uśmiech może wyrażać naprawdę wiele. Komunikacja werbalna i niewerbalna, choć idzie ze sobą w parze, również nieraz dostarcza rozbieżnych informacji. W wielu zawodach oczekuje się od pracowników uśmiechania się, np. w handlu. Uśmiech jest też narzędziem pozytywnej autoprezentacji, która pomaga nam w relacjach społecznych i zjednuje nam przyjaciół. Osoby uśmiechnięte są dużo lepiej postrzegane. Dlatego uśmiech wykorzystuje się również w reklamie. Uśmiechnięci kandydaci na wysokie stanowiska w państwie, mają często większe szanse na sukces, niż ponuracy. Ważny jest kontekst uśmiechu, czyli dopasowanie go do konkretnej sytuacji. Autor podejmuje też kwestię uśmiechu zalotnego oraz uśmiechu dziecka w celu matczynej gratyfikacji. Interesującym zagadnieniem jest również wykorzystanie emotikon, czyli „buziek” w komunikacji internetowej.
Książka uświadomiła mi, jak wiele celów może spełniać komunikacja niewerbalna, jak wiele wyznaczników należy wziąć pod uwagę, aby prawidłowo zinterpretować uśmiech rozmówcy. Nie spodziewałam się, że uśmiech niesie ze sobą tak ogromny bagaż informacji o drugim człowieku i o jego nastawieniu do nas. Możemy uśmiechem maskować nasze negatywne nastawienie do drugiego człowieka, a także nasz zły stan emocjonalny. Uśmiech jest rodzajem społecznej kontroli i służy określonym celom. Zawsze, interpretując czyjś uśmiech, trzeba patrzeć na kontekst sytuacyjny i kulturowy.
Sądzę, że książka Piotra Szaroty jest idealnym źródłem wiedzy o psychologicznych motywach zachowania i o społeczeństwie. Uczy nas, jak się odnaleźć w skomplikowanych relacjach z innymi ludźmi. A wszystko napisane prostym, zrozumiałym językiem, bez naukowych pojęć. Aż chce się czytać i… uśmiechnąć się do siebie, będąc po lekturze tej książki.

wtorek, 11 grudnia 2012

Recenzja książki Anne-Dauphine Julliand pt.“Ślady małych stóp na piasku”



Książka Anne-Dauphine Julliand pt.“Ślady małych stóp na piasku” (wydana w październiku 2012 r. przez Wydawnictwo Święty Wojciech) zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Porusza ona bardzo trudny problem cierpienia i szukania sensu życia, dlatego tak silnie działa na naszą wrażliwość.
 Jest to autobiograficzna historia matki, która uparcie i niestrudzenie walczy o dobro swoich dzieci, mimo tragedii, jaka spotyka całą rodzinę. W życiu Autorki początkowo wszystko układa się wspaniale, ma męża, synka i córeczkę o imieniu Thaïs. Pewnego dnia, będąc na plaży, dostrzega, że dziewczynka lekko powłóczy nóżką. Kiedy sytuacja się nie zmienia, udaje się z nią na badania, które odkrywają przed nią coś strasznego… Thaïs cierpi na leukodystrofię metachromatyczną, rzadką, acz śmiertelną chorobę, na którą nie ma lekarstwa. Choroba stopniowo wyniszcza cały organizm. Kobieta od tej pory stara się, aby córka mogła przeżyć godnie te ostatnie miesiące, otoczona bezgraniczną miłością. Thaïs jednak nie rozpacza nad swoim stanem, potrafi zaadaptować się do każdych okoliczności, wręcz żartować ze swego położenia. Choć jest to zaledwie dwuletnie dziecko, dzielnie znosi bardzo silne bóle, które coraz częściej jej towarzyszą. Anne-Dauphine początkowo nie może pogodzić się z tą diagnozą, przeraża ją własna bezsilność wobec cierpienia tej małej istoty. Miała wobec niej tyle planów, a w ciągu jednego dnia wszystkie te marzenia legły w gruzach. Nie poddaje się jednak, wie, że teraz musi wziąć się w garść i „dodać życia dniom” dziewczynki. Wielokrotnie jest zaskoczona wsparciem męża, rodziny, dalszych znajomych. Nie jest sama.
 Stan Thaïs ciągle się pogarsza. Matka jest w tym czasie w ciąży z kolejnym dzieckiem. Lekarz daje jej 75% szans na to, że dziewczynka urodzi się zdrowa. Jednak Azylis również jest chora. Do tego syn, Gaspard, niezwykle przeżywa zaistniałą sytuację, kocha siostry i nie może pogodzić się z tym, co je spotkało. Na dodatek koledzy z klasy naśmiewają się z niego.
 Przez całą książkę zaskakiwała mnie dojrzałość Gasparda, wrażliwość, współczucie i ciepło. Zszokowało mnie to, jak wiele nieszczęść może dotknąć rodzinę, ale ujrzałam w tym także umiejętność człowieka do stawienia czoła przeciwnościom. Byłam również pełna podziwu dla tej kobiety, która wszelkimi siłami próbowała poprawić los swoich dzieci. Korzystała z każdej możliwości, aby czuły się kochane i otoczone troską.
 Ta książka pokrzepia, pozwala zrozumieć, że w życiu tak naprawdę nie jesteśmy sami. Możemy wiele przetrwać, jeśli dzielnie stawimy czoła problemom. Kiedyś przyjdą lepsze dni. Wystarczy w to uwierzyć i starać się, aby każdy dzień spędzić w miarę możliwości jak najpiękniej. Trzeba znaleźć szczęście w choćby najdrobniejszych elementach układanki, jaką jest życie…

wtorek, 4 grudnia 2012

Zdjęcia z Harder Kulm

Witajcie! Od dziś co jakiś czas będę publikować zdjęcia z wyjazdu do Szwajcarii, a konkretnie do Berneńskiego Oberlandu. Dzisiaj pora na Harder Kulm, szczyt górujący nad Interlaken (1,322 m n.p.m.).

 Świstak w zagrodzie alpejskiej

 Kolejka na Harder Kulm

 Koziorożec w zagrodzie alpejskiej

 Widok na Interlaken

 Widok ze szczytu Harder Kulm na Interlaken i okoliczne szczyty

Trzy potężne szczyty: Mnich, Eiger i Jungfrau.

środa, 28 listopada 2012

Recenzja książki pt. „Miłość w kasztanie zaklęta” Moniki Oleksy



Książka pt. „Miłość w kasztanie zaklęta” Moniki Oleksy tak mnie zafascynowała i urzekła, że postanowiłam przeczytać ją jeszcze raz, aby ponownie zatopić się w ten magiczny świat. Jakże ta pozycja różni się od wielu pozostałych na rynku! Można by zaryzykować stwierdzenie, iż ta książka ma duszę. Znajduje się w niej tak szerokie spektrum emocji i uczuć, że trudno pozostać obojętnym. Piękno i ciepło, jakie wylewają się z kart powieści powodują, że naprawdę czyta się ją jednym tchem, ciężko się oderwać. Czytelnik znajdzie tam też smutek i rozpacz, jak również elementy humorystyczne. Książka ta zabiera nas w ludzki świat, w balansowanie między trudnymi wyborami, w rozterki, w zdarzenia losowe, w samotność, ale i w miłość. Jest tak prawdziwa, że ma się wrażenie, jakby bohaterów znało się od dawna. Poruszane tematy nie są łatwe, ale powodują, że zaczynamy zastanawiać się nad samym sobą, nad kruchością życia. Uświadamiamy sobie, jakie tragedie spotykają innych ludzi i widzimy, w jaki sposób przez nie przechodzą, próbują się z nimi zmierzyć. Obserwujemy, jak nasze zachowanie wpływa na życie bliskich nam osób. Czasem pojawia się kryzys wiary w Boga i niechęć do spoglądania w przyszłość. Człowiek zatruwa się własnymi myślami, nie potrafi się ich wyzbyć i nie pozwala sobie pomóc. W tej sytuacji cierpi nie tylko on, ale i otoczenie.
 Książka przywróciła mi wiarę w człowieka, w jego siłę, w umiejętność przebaczania, pogodzenia się z losem. Autorka swoim piórem wymalowała tak piękny obraz miłości, czystej, dozgonnej, bezgranicznej, że aż chciałoby się samemu czegoś takiego doświadczyć.
 Powieść ta jest dla mnie swoistą pochwałą jesieni, jej barw, darów, czasu refleksji i przemijania. Pokazuje, że nawet w drobnej rzeczy tkwi ukryte piękno. Pozwala spojrzeć sentymentalnie i melancholijnie na otaczający nas świat, bardziej przychylnym wzrokiem, pełnym nadziei i radości. Czasem po prostu nie zauważamy szczęścia, które jest obok nas.
 „Miłość w kasztanie zaklęta” daje duchowy spokój i nadzieję na lepsze jutro. Złe chwile, choć bolą tak, że zastanawiamy się, czy damy radę je przeżyć, są tylko chwilowe. To od nas zależy, czy się poddamy, załamiemy, pogrążymy w świecie smutku, do którego nikt nie będzie miał dostępu, czy też stawimy czoła przeciwnościom, nauczymy się żyć na nowo. Nasze życie jest pełne przypadków i okoliczności, których nigdy nie przewidzimy, ale nigdy nie ma sytuacji bez wyjścia. Ważne jest otwarcie się na ludzi, którzy mogą nam pomóc w przejściu przez ten trudny okres.
 Dodam jeszcze, że część akcji książki przedstawiona jest przy pomocy retrospekcji. Autorka stopniowo odkrywa przed nami wszystkie karty, odsłania pogmatwane losy, które są nieprzewidywalne, ciągle zaskakują.
 Książkę przeczytałam już kilka dni temu i przyznam, że nadal żyję tym światem, przeżywam go na nowo, zastanawiam się nad różnymi faktami. Niedawno pojawiła się nowa książka p. Moniki Oleksy pt. „Ciemna strona miłości”. Na pewno wkrótce ją przeczytam, jestem niezmiernie ciekawa i czuję się zaproszona do tego uduchowionego świata.

czwartek, 22 listopada 2012

Powitanie :)

Witam Wszystkich bardzo serdecznie :) Od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem stworzenia własnego bloga. Myślę, że dziś jest dobry moment, aby spróbować. Blog będzie dotyczył moich dwóch miłości, czyli literatury i gór (tu najprawdopodobniej najwięcej miejsca poświęcę Szwajcarii, którą wręcz kocham). Mam nadzieję, że to, co będę pisać, zostanie pozytywnie przyjęte i, że ten blog da też coś innym, np. zachęci do przeczytania jakiejś książki. W blogosferze dopiero raczkuję, więc póki co wygląd mego bloga będzie dość podstawowy. Myślę, że z czasem wiele się nauczę. Kto wie, może dzięki temu blogowi poznam ciekawe osoby o podobnych zainteresowaniach. Mam również nadzieję, że starczy mi zapału do ciągłego pisania. Trzymajcie kciuki! :) Pozdrawiam