Książka Tomasza Grzywaczewskiego pt.„Przez dziki Wschód”
opisuje ekspedycję śladami ucieczki z łagru, dokonanej najprawdopodobniej przez
Witolda Glińskiego. Ta właśnie to wydarzenie stało się dla autora tej książki
inspiracją do wyruszenia w niezwykle trudną podróż. Dotarł on do źródeł mówiących,
że to raczej Gliński porwał się na ten odważny krok, a nie słynny Sławomir
Rawicz, który napisał bestsellerowy „Długi marsz”.
Postać zbiega tak
mocno zafascynowała Grzywaczewskiego, że zrodził się w jego głowie pomysł
zorganizowania ekspedycji. Widział, że samotnie nie dokona takiej wędrówki,
więc po dłuższych poszukiwaniach, do jego grupy dołączył Bartosz Malinowski i
Filip Drożdż – filmowiec. Udało im się również umówić na wywiad z samym
Glińskim, dzięki czemu otrzymali wiele cennych wskazówek. Wkrótce zyskali
sponsora, bez którego ta wyprawa nie doszłaby do skutku. Wcześniej ustalili
cały przebieg ekspedycji, zorganizowali niezbędny sprzęt i ubiór, skontaktowali
się z Polonią na Syberii. Otrzymali potrzebne wizy, a o permit na wjazd do
Tybetu nie ubiegali się, gdyż było pewne, że nie dostaną go. Postanowili więc
zaryzykować i jakoś obejść pograniczników bez tego pozwolenia.
Podróż rozpoczęli na
Syberii, gdzie spotkali się ze sporą gościnnością mieszkańców, ale i z
trudnościami transportowymi. Autor ukazał tu prawdziwy obraz dawnej Rosji,
gdzie stoją jeszcze pomniki Lenina, ludzie wierzą w zabobony, a po miastach
strach poruszać się samemu. Często jest się też odciętym całkowicie od świata
poprzez głębokie błota i lód na rzece. I nic nie można zrobić, trzeba czekać.
Nie zdradzę, czy
podróżnikom udało się dotrzeć do celu, czyli pokonać 8000 km . Powiem tylko, że
jestem pełna podziwu dla ich odwagi i samozaparcia. Porwali się na coś, czego
do końca nie byli pewni, czy faktycznie ma szansę realizacji. W wielu wypadkach
musieli jednak zdać się wyłącznie na siebie. Znosili niewygody,
niebezpieczeństwa, podejmowali ryzyko, potrafili zapanować nad ciągłym głodem i
frustracją. Do tego trzech zupełnie obcych mężczyzn, których złączył jeden
wspólny cel, umiało koegzystować ze sobą właściwie zupełnie bez najmniejszej
nawet kłótni.
Sądzę, że książka
bardzo dobrze opisuje wschodnie tereny, tamtejszą kulturę, tradycje,
mieszkańców i warunki ich życia. Czasami przeszkadzały mi tylko trochę
dłużyzny, gdzie właściwie niewiele się dzieje. Ale są tam też momenty, kiedy
akcja mocno nabiera tempa i czuć zew prawdziwej przygody oraz zagrożenia.
Książka jest bardzo
ładnie wydana, pełna kolorowych zdjęć, podzielona na rozdziały, a przez to
przejrzysta. Stanowi skarbnicę wiedzy o ludzkich możliwościach i zachowaniach,
przenosi nas w ciekawe miejsca, ukazuje dobitnie różne systemy polityczne.
Nakłania do realizacji własnych marzeń i do podejmowania wyzwań. Dlatego jest
naprawdę warta przeczytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz