„O tym, jak ślimak domku
szukał”
Ślimak Franciszek
mieszkał w puszczy
Wśród starych gałązek
i długich bluszczy.
Zawsze dobrze czuł się
w głuszy,
Ale ostatnio strasznie
się burmuszy.
Wszyscy śmieją się z
jego dużego domku,
Dorobił się przez to
przykrego przydomku.
Wielkozwierzem go
ciągle nazywają
Dzień w dzień się z
niego naśmiewają.
Ślimak bierze te uwagi
głęboko do serca,
Każde złe słowo się w
jego umysł wwierca.
Pełza po liściach
wielce poruszony,
Nic go nie cieszy,
jest jakiś zgaszony.
Wtem wpada na pomysł
nietypowy:
„Zrzucę domek i
problem z głowy!”
Ruszył na krótką
wędrówkę po lesie,
Ciesząc się, że domu
na plecach nie niesie.
Na swej drodze spotkał
młodego jeża,
Który często się kąpie
i odświeża.
Ten w ogóle nie poznał
w nim ślimaka
Dlatego poszedł
odwiedzić piżmaka.
Tamten również myślał,
że widzi robaczka,
Więc niewzruszony
pałaszował kabaczka.
Ślimak poczuł się
nagle bardzo samotny,
Nie ma domku, ale
nadal jest markotny.
Widząc pod brzózką ładnego
grzyba
Pomyślał: „To będzie mój
dom chyba.”
Wygryzł w nim mały
otworek jako wejście,
Uprzątnął też
dokładnie okoliczne obejście.
Jednak wilgotne i
chłodne było to mieszkanie,
Już po krótkiej chwili
stracił ochotę na nie.
Na pocieszenie zjadł
sobie leśnego kwiatka,
Wtedy przypomniała mu
się ukochana matka.
Zatęsknił nagle za swą
odrzuconą skorupką,
Za jakże przytulną,
ciepłą i suchą chałupką.
Ruszył więc wartko na
jej poszukiwania,
Miał już dość się po
kątach chowania.
Domek znalazł się
wśród gęstych paproci,
Teraz ślimak korzysta
z jego dobroci.
Pasuje jak ulał, jest
bardzo wygodny,
Leciutki i bezpieczny,
do życia dogodny.
Franciszek wreszcie
uwierzył w siebie,
Przeglądając się w
zroszonej glebie.
Przestał złymi
opiniami się przejmować,
Postanowił też urazy do
wrogów nie chować.
Zwierzątka zrozumiały,
że go skrzywdziły
I jednym chórem ślimaczka
przeprosiły.
Od tej pory mieszkańcy
lasu żyli w pełnej zgodzie,
A skorupka sprawdzała
się przy każdej pogodzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz