poniedziałek, 11 marca 2013

Recenzja książki Reinholda Messnera pt. „Na szczycie. Kobiety na górze”



Przyznam, że początki mojej lektury książki Reinholda Messnera pt. „Na szczycie. Kobiety na górze” nie należały do łatwych. Trudno było mi przestawić się na bardzo filozoficzne wywody na tematy wspinaczkowe. Niektóre ze zdań z tych esejów czytałam po kilka razy, aby ostatecznie zrozumieć ukryty w nich sens. Ale potem było już tylko lepiej.
 Autor, będący legendą gór, pierwszym zdobywcą Korony Himalajów, nakreśla nam historię kobiecej drogi do osiągania szczytów. Początkowo są to więc emancypacyjne próby, spotykające się z szyderstwem i pogardą męskiej części społeczeństwa. Ale kobiety dzielnie walczą o swoją pozycję! Ba! Momentami stają się lepsze od mężczyzn. Messner porusza też wiele drażliwych kwestii. Krytykuje wyprawy komercyjne za to, że prawie całkowicie eliminują niebezpieczeństwo. Klient może liczyć na poręczówki, butle z tlenem, pomoc Szerpów. Tylko, czy na tym polega przygoda? Autorowi nie podobają się również chorobliwe wyścigi, np. kto będzie najszybciej na szczycie, kto będzie najmłodszym zdobywcą. Tu zatraca się szacunek do gór i jakiekolwiek mistyczne przeżycie. Dochodzi do tego, że niektórzy przylatują do bazy helikopterem, zamiast docierać tam pieszo, aby zaoszczędzić czas, siły, a także wyprzedzić rywala.
 Z książki „Na szczycie” wielokrotnie wręcz bije podziw Messnera wobec kobiecych osiągnięć, ich samozaparcia, wytrwałości, siły fizycznej i psychicznej. Przedstawia nam sylwetki kobiet, które w górach zaszły naprawdę daleko. Jeden z rozdziałów poświęcony jest naszej rodaczce, Wandzie Rutkiewicz. Co mnie tu zaskoczyło – nie spodziewałam się, że Wanda i Reinhold darzyli się sporą sympatią, chętnie konwersowali ze sobą, Wanda mu się zwierzała, gdyż niestety w życiu nie miała łatwo. Co krok spotykały ją jakieś tragedie.
 Książka Messnera jest prawdziwym obrazem walki kobiet o równouprawnienie w różnych dziedzinach życia. Stanowi skarbnicę wiedzy o najsłynniejszych alpinistkach i himalaistkach. Niezwykle zdziwiło mnie, a jednocześnie ucieszyło to, że ten wyśmienity wspinacz postanowił poświęcić jedną ze swoich książek właśnie kobietom. Uderzające jest tu znawstwo tematu, poparte źródłami. Do tej pory byłam przekonana, że dla Messnera kobiety w górach się nie liczyły. Jakże mylne było to moje przypuszczenie. Właściwie każda charakterystyka, poczyniona przez autora, stanowi pochwałę charyzmy, indywidualności opisywanej postaci, a nawet wylewają się z niej ciepłe słowa skierowane do kobiet.
 Myślę, że do tej książki będę wracać wielokrotnie. Jest w niej tak wiele przemyśleń i mądrości, że trudno to wszystko uchwycić przy pierwszym czytaniu. Książkę polecam każdemu, kto zastanawia się nad własnym życiem, wierzy w marzenia. Kto wie, może jej lektura spowoduje w kimś pragnienie przekraczania własnych granic, sprowokuje do walki o własne przekonania, idee… Naprawdę, gorąco polecam tę książkę i to nie tylko kobietom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz